25.5.14

I

      

 Leżę na plecach, swobodnie oddycham i mam wrażenie, że z każdym kolejnym wdechem leciutko się unoszę, a z wydechem opadam. W głowie mam jedną wielką pustkę. Czuję się trochę jak po imprezie. Nie mam na tyle siły, by otworzyć oczy i powoli zaczynam czuć igiełki bólu, kiedy próbuję to zrobić.  Podnoszę nadzwyczajnie płynnym ruchem rękę i po omacku szukam czoła. Rozmasowuję skroń. Pod opuszkami czuję chłodną skórę. Masuję ją jeszcze chwilę. Nie powiem to całkiem przyjemne uczucie. Przesuwam dłoń  po policzku i zjeżdżam w dół ramienia. Przeszywa mnie lekki dreszcz. Pod opuszkami palców czuję chropowatą, pooraną bliznami skórę. Skąd ja mam te blizny?! Chcę oderwać rękę, jednak ona się mnie nie słucha. Sięga dalej w dół, aż czuję koło nadgarstka długą, głęboką szramę. Wokół niej prawdopodobnie jest zasłonięta krew, jednak nie jestem pewna. Czuję obrzydzenie. Mam ochotę wrzasnąć. Co to ma znaczyć?! 
       Otwieram gwałtownie oczy i nagle ogarnia mnie przerażenie.  Na początku nic nie widzę, mrużę je, tak że wyglądają jak dwie, cienkie kreski. Po chwili jednak wzrok przyzwyczaja mi się do ostrego światła i powoli otwieram powieki. Wstrzymuję oddech. Patrzę na nadgarstek i czuję, że moje usta przybierają wyraz niemego wrzasku. Powoli zaczynają powracać wspomnienia. Niczym fala o zbyt wielkiej sile, pozbawiają mnie odzyskanego niedawno zmysłu,  sprawiając mi bólPróbuję uciec zanim fala wróci ze zdwojoną siłą,  jednak spokojna plaża z tabliczką "nieświadomość" oddala się coraz bardziej.


Krew. Wszędzie widzę krew. Cała podłoga jest umazana tą szkarłatną cieczą. Wokół leżą porozrzucane żyletki. Gdzieś na środku pomieszczenia leży porzucona kupka ciuchów i rozwalony plecak. Oprócz czerwonej cieczy, podłoga jest cała zalana wodą, która spokojnie sączy się z kurka. Ktoś stoi nad wanną. Nie widzę jego twarzy, ale po sylwetce mogę rozpoznać, że to kobieta. Szarpie coś, co leży w pełnej ciemnoczerwonej wody wannie. Nagle za brzeg wypada blada, chuda ręka, z której cienką strużką sączą się ostanie chwile życie. Widzę, jak one szybko uciekają. 
W pomieszczeniu pojawia się więcej osób. Dwaj ubrani na biało lekarze próbują odsunąć rozhisteryzowaną kobietę. Ta szarpie się, krzyczy i usiłuje wyciągnąć prawdopodobnie już nieżywą osobę. W drzwiach widać dwóch kolejnych mężczyzn, ci z kolei niosą nosze. Na chwilę zasłaniają mi mrożący krew w żyłach widok i układają na nie ciało . Odwracają się szybko i opuszczają pomieszczenie. Za oknem widać niebiesko-czerwone światła karetki i radiowozów. Ostatnie co widzę to ciemne kasztanowe loki, posklejane w strąki. 


    Zachłysnęłam się  i zaczynam głośno kaszleć. Przez chwilę nie mogę wyrównać oddechu, spazmatycznie i głośno wciągam powietrze. Sięgam ręką do moich włosów.
-Ja nie żyję- mówię szeptem. Zaczynam cieszyć się jak małe dziecko. Od dawna marzyłam o tej chwili.
Zamykam oczy i uśmiecham się do siebie. Pierwszy raz w życiu, jestem autentycznie szczęśliwa. Czuję spokój. Zero problemów. Ah! To takie piękne uczucie! Staram się nie zwracać uwagi na cichutki głos, szepczący, że nie wiem co mnie dalej czeka. Ponownie otwieram powieki i widzę wokół siebie i nad sobą wiele unoszących się postaci. Jestem pewna, że wcześniej ich tam nie było. Wszystkie mają ręce złożone jak do pacierza i twarze zwrócone ku górze. Wszystkie są skąpane w blasku. Leżą nieruchomo, jak gdyby na coś czekały. Nie widzę ich twarzy, ale,mam wrażenie, że gości na nich uśmiech. Przyglądam się im dłuższą chwilę i czuję, że odstaję od schematu. Biorę z nich przykład i składam ręce na brzuchu oraz staram się nie ruszać. Nie wiem co to ma na celu, ale czuje, że muszę się dopasować.
      Nie wiem ile czasu minęło, odkąd tak lewituję. Powoli zaczynam odczuwać zaniepokojenie. Chyba zaczynam świrować, a bynajmniej takie mam wrażenie. Słyszę muzykę. Skrzypce, pianino… Chyba gitarę. Wygrywają one najpiękniejszą melodię jaką kiedykolwiek słyszałam. Do instrumentów dołączył piękny, czysty głos, śpiewający niezrozumiałą dla mnie pieśń. Przymykam powieki oddając się tej upajającej melodii. Po chwili jednak czuje na sobie czyjś ponaglający wzrok. Mam wrażenie, jakby ktoś mnie prześwietlał, czytał moje najskrytsze myśli. Wzdrygam się. Zaczynam się zastanawiać jak to możliwe, lecz przerywa mi melodyjny głos.
-Witaj Annabeth. Jestem Razjel, jeden z wysłanników Pana. Czy wiesz gdzie i dlaczego się znajdujesz?- zdziwiło mnie trochę to pytanie. Doskonale wiem gdzie się znajduję. Wiem też, że nie musiałam odpowiadać, bo anioł również to  wie. Jednak mimo tego, nie mogę się oprzeć temu dźwięcznemu głosowi i mówię.
- Jestem tu, ponieważ umarłam- za każdym razem kiedy to przez moje usta przechodzą te słowa, czuję się coraz lepiej - Jestem … Myślę, że jestem w Czyśćcu.
-Annabeth spójrz na mnie-  próbuję się przez chwilę opierać temu spokojnemu, usypiającemu głosowi, jednak ostatecznie przegrywam i spoglądam niepewnie na anioła stojącego przede mną. Zdaję sobie sprawę, że próbowałam uniknąć patrzenia na tę istotę. Teraz kiedy odważyłam się jednak, wydała mi się przepiękny. Cudowne loki koloru bardzo zbliżonego do złota, okalały jego twarz. W jasnych niebieskich oczach znajdowała się jakaś mądrość, której nie potrafiłam pojąć; skóra była praktycznie mlecznobiała. Zdałam sobie sprawę, że ta piękna istota mówi do mnie, poruszając niezwykle smukłymi, bladoróżowymi ustami, odsłaniając białe niczym śnieg zęby. - Czy pamiętasz w jaki sposób zginęłaś?
-Tak. Chyba tak- waham się przez chwilę. Nie wiem czy chcę to mówić boskiemu wysłannikowi. Boję się, że może zniknąć kiedy się o tym dowie- Popełniłam samobójstwo- mówię cicho. Po raz drugi słyszę nieznośny głosik w głowie. Mówi mi tym razem, że nie powinnam była tego robić. -Byłam szaleńczo zakochana w Mady. Nie mogłam dłużej znieść myśli, że nigdy nic mnie z nią nie połączy- próbuję się usprawiedliwić, całkiem jak małe dziecko, po zbiciu ulubionej wazy mamy. Wyprzedziłam kolejne pytanie boskiego wysłannika, lecz płacę za to łzami cisnącymi się do oczu.
-Dobrze Annabeth. Myślę, że faktycznie wiesz gdzie jesteś i czemu tu jesteś.- odruchowo podnoszę rękę do policzka, jednak ten okazuje się suchy.
- Jesteś więc już gotowa- oznajmia spokojnym, ciepłym głosem blondyn.
-Gotowa na co?- pytam zdezorientowana.
-Gotowa na Sąd Ostateczny- zdaje mi się, że Razjel uśmiecha się lekko, jednak jego oczy pozostają wyrozumiałe i chłodne, pełne wyższości. Nie mam pojęcia czemu, ale przekręcam się tak, jakbym schodziła z łóżka. Nie czuję się pewnie i spoglądam na Razjela. Ten patrzy na mnie ze sceptycznym wyrazem twarzy, po chwili jednak stara się ukryć swoje uczucia i rzuca od niechcenia:
- Ann złap mnie za rękę- podchodzi do mnie, wyciągając ramię. Przez chwilę patrzę na nie zdezorientowana, a kiedy już wyciągam dłoń, by go dotknąć, w jego oczach pojawia się iskierka rozbawienia.
- Możesz poczuć lekkie szarpnięcie- rozciąga usta, układając je w uprzejmy uśmiech. Mam wrażenie, że nie do końca był on szczery. Zaciskam powieki i pozwalam mojej dłoni dotknąć delikatnej, miękkiej skóry anioła. 


Rozdział nie jest długi. Nie jestem z niego dumna.Nie mogłam napisać nic więcej. Obiecuję, że kolejny rozdział wszystko wyjaśni i będzie dłuższy ;) 
czytasz=komentujesz :)

17 komentarzy:

  1. Trochę krótkie, ale trzyma w napięciu. Czekam na dalszą część. Po prostu nie mogę się doczekać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) mam nadzieje, że cię nie zawiodę <3

      Usuń
  2. Suppper ;D choć. W pewnych momentach troszeczke gubiłem się w zdaniach . Ale ogólny kształt jest zniewalający . Z niecierpliwością czekam na kontynuację

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeej dziękuję *.* przyznam się rozdział miał trochę namieszać w głowie ale mam nadzieje, że całość jest ogólnie zrozumiała <3

      Usuń
  3. Cóż, poruszyłaś dość delikatny temat. Śmierć, samobójstwo, to dość wrażliwe kwestie, ale jednak się tego podjęłaś :) Całość mi się podoba :))) Choć dawaj więcej odnośników, aby to było jeszcze bardziej czytelne :)) Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :)))
    Lov uu <333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odnośniki w tym rozdziale nie były potrzebne, bynajmniej moim zdaniem :) jak juz wcześniej wspomniałam rozdział miał za zadanie namieszać w głowie ;3

      Usuń
  4. Martyna to jest ŚWIETNE !!! Coś czuję ,że ona się zakocha w tym aniele <3 A jeszcze jak on wygląda jak Jace ..... oj Clary bd zła xD Poprawiłam już drobne usterki estetyczne ,a TU masz link do tego czarnego ozdobnika. Czekam na kolejne rozdziały i proszę trzymaj się tego ci ci dzisiaj napisałam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ci za dobre rady, naprawdę bardzo się cieszę że rozdział przypadł do gustu <3

      Usuń
  5. rozdział będzie dziś bądź jutro ;) wszystko przez naukę i szkołę

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow! Trzyma w napięciu :D Czekam na kolejny rozdział, szybko! Razjel.... Wow!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się dodać jak najszybciej :3 dziękuję za komentarz :3

      Usuń
  7. Witam.
    Muszę przyznać, że mnie zaciekawiłaś. Raczej nie dostrzegłam żadnych "rzucających się w oczy" błędów. Wygląd jest śliczny, mogłabyś dodać obserwatorów, bo to by nam ułatwiło życie, serio :)
    Jedyne co mi się nie podoba to to, że użyłaś postaci Jace'a do stworzenia Razjel'a, nie żeby coś, ale potężny wysłannik Boga powinien być dojrzały i z pewnością nie wyglądający jak nastolatek >.< Dodatkowo psujesz stworzony obraz Jace'a, który jest aroganckim i pyskatym przystojniakiem, eh.
    Poza tym troszkę wkurzającym mnie faktem, jest jak najbardziej okej. Historia jest odmienna od tych, które do tej pory czytałam, a to postawia ją w dobrym świetle. Zostanę sobie tu na dłużej.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za opinie :) szczerze mówiąc sama nie jestem zadowolona z wyboru modela na Razjela i prawdopodobnie go zmienię :) oczywiście dodam obserwowanych :3
      Również pozdrawiam :)

      Usuń
  8. Fajny pomysł na opowiadanie. Bardzo mi się podoba :) Wszystko tak super opisałaś, nawet miałam ciarki na rękach, czytając jak Ann umiera.
    Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
    Na pewno będę tutaj zaglądać, dodaję do obserwowanych :)

    PS.
    Zapraszam do mnie, jeśli znajdziesz czas i ochotę :)

    Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  9. Zostawiłaś u mnie komentarz więc jestem.
    Historia bardzo ciekawa. Inna niż te które czytałam do tej pory. To samobójstwo trochę mnie przeraziło, normalnie miałam ciarki.
    Rozdział rzeczywiście krótki, ale na pewno będę tu częściej zaglądać.
    Czekam na nn.
    Pozdrawiam
    Fallen

    Ps. Zapraszam do mnie

    OdpowiedzUsuń
  10. Potrafisz trzymać w napięciu. ;)
    całkiem interesujące, zajrzę jak będzie kolejny rozdział :3

    OdpowiedzUsuń

LAYOUT BY JANE