Rozdział czyta się najlepiej słuchając piosenki Chandelier
*kilka minut wcześniej*
Czuję, że zaciskam palce na jakimś miękkim materiale. Jest ciepły i delikatny, jednak nie wiem do kogo należy. Na twarzy czuję chłodne, rześkie powietrze. Boję się otworzyć oczy i sprawdzić gdzie jestem. Mam zawroty głowy. Jeżeli zaraz nie przejdą- zemdleję. Wiem również, że kiedy rozluźnię uścisk i puszczę cienką tkaninę, spadnę. A czuję, że jestem wysoko. Naprawdę wysoko. Obawiam się, że upadek z takiej wysokości zabiłby mnie- myślę przelotnie i automatycznie zaciskam mocniej dłonie. Chyba pogniotłam ten materiał.
-Kochanie, ty już nie żyjesz- słyszę miękki, melodyjny głos Razjela. Wzdrygam się lekko i czuję, że moje policzki się rumienią. Marszczę delikatnie czoło i powoli, z pewnym strachem otwieram oczy. Przed nimi mam nieskazitelnie białą tunikę anioła. Czuję nieprzyjemny skurcz w brzuchu i podnoszę niepewnie wzrok. Blondyn patrzy na mnie z rozbawieniem. Nagle zdaję sobie sprawę, że cały czas kurczowo się go trzymam. Odskakuję od niego jak oparzona. I widzę, że materiał nadal jest nieskazitelnie prosty, zasłaniając jego pięknie wyrzeźbione mięśnie.
- Ja... Yyy... Przepraszam- szepczę i czuję, że moja twarz przybiera jeszcze głębszy odcień czerwieni. Patrzę na tułów Bożego Posłańca i przez myśl przelatuje mi, że jest nieziemsko przystojny.
- Spokojnie. Za pierwszym razem każdy się źle czuje- uśmiecha się do mnie życzliwie- A teraz posłuchaj- jego anielska twarz staje się bardziej poważna- Zostałem przydzielony, żeby pomóc ci zrozumieć co się będzie z tobą działo w najbliższym czasie- A coś ma się ze mną jeszcze dziać?- pytam sama siebie sarkastycznie w myślach.
-Właśnie chciałem z tobą o tym pomówić, więc daj mi skończyć- kolejny życzliwy uśmiech. Czyżby on słyszał moje myśli?
-Annabeth Clarisso Revens. Znajdujesz się w Sali Odwiecznej Prawdy*. Tutaj wszyscy mogą usłyszeć twoje myśli- mówi miękko, jednak z pewną hardością w głosie. - W tej sali od zawsze odbywa się Sąd Ostateczny, więc proszę cię, postaraj się zachowywać jak należy- patrzę na niego z niedowierzaniem i przypominam sobie o tym, że powinnam zamknąć usta.
-Czyli to wszystko prawda? To z tym całym Sądem? - Udaje mi się wydusić po kilku próbach powiedzenia czegoś sensownego. Jestem chrześcijanką i wierzę w Boga. Ale cóż... Nie wiedziałam, że po śmierci będzie jeszcze tyle zamieszania. Blondyn spogląda na mnie pobłażliwym wzrokiem i kiwa głową, wprawiając delikatne złote loczki w ruch. Patrzę na nie jak zahipnotyzowana i zaczynam czuć się coraz gorzej. Nieprzyjemne zimno w okolicy serca. Ból i uścisk w brzuchu. Brak powietrza w płucach. Muszę mieć dziwną minę, gdyż Razjel przemawia do mnie swoim kojącym barytonem.
-Twój sąd prawdopodobnie się zaczyna- czuję, że moja twarz staje się blada. W mojej głowie pojawiają się pytania. Jak to będzie wyglądało? Co ja będę musiała mówić? Czy wszystkie anioły są tak przystojne jak on? Czy zobaczę ich więcej? Skoro jest sąd to musi być jakiś wyrok. Jaki będzie mój?
-Każdy Sąd wygląda inaczej. Od tysięcy lat sceneria się nie powtórzyła. Na początku zostaniesz przeniesiona do miejsca, które powoduje twój największy strach. Aby sąd zaczął się musisz pokonać swój strach. - anioł odpowiada wymijającym tonem- Kiedy sąd już się zacznie, najlepiej by było, gdybyś mówiła prawdę. I trochę mniej myślała- kolejny rumieniec. Czemu ja tak łatwo daję się zawstydzać?- Aniołów jest tysiące. Każdy ma inną urodę- już otwiera usta jakby chciał coś jeszcze dodać, jednak po chwili je zamyka. Jego obraz zaczyna mi się rozmazywać przed oczami. Czuję, że moje ciało ogarnia ciemność tak jak niecałe kilka godzin temu. Różnica jest jednak taka, że teraz boję się bardziej, bo nie wiem co mnie czeka.
Otwieram powoli oczy, bojąc się tego co zobaczę. Czuję, że mój oddech jest urywany tak jak po długim biegu. Jest mi zimno, więc obejmuję się ramionami i staram nie myśleć o niczym, tak jak przykazał mi Razjel. Pustka w głowie, gdzie zawsze było głośno jest miłą odmianą. Powoli zaczynam się uspokajać. Cisza jest najlepszym lekarstwem. Na wszystko. Otwieram niepewnie najpierw jedno, a potem drugie oko. Nie wiem czego się spodziewałam. Jednak kiedy już wszystko widzę, ponownie zaczynam szybciej oddychać. Jestem sama. W jaskini. Znajduję się w miejscu trochę jakby z koszmaru. Przerażającym swym pięknem. Mam wrażenie, że zaraz ta cudowna sceneria ulegnie gwałtownej przemianie. Obracam się niepewnie wokół własnej osi, chłonąc widok halucynacji, której prawdopodobnie jestem poddana. Ściany są prawie przezroczyste wysokie na kilkanaście metrów, tworząc u wylotu groty naturalny świetlik. Wokół mnie panuje dziwna zielona poświata. Zaczyna odzywać się we mnie klaustrofobia, choć grota jest dosyć duża. Podchodzę do najbliższej ściany i przykładam do niej dłoń, by przekonać samą siebie, że ściany ciągle są w tym samym miejscu. Kiedy tylko się odsuwam, minerał, zaczyna jaśnieć jaskrawym zielonkawym światłem. Fale światła biegną ku górze, mieniąc się najróżniejszymi kolorami. Wszystko zaczyna wirować. Ściany zlewają się w białą plamę. Nie jestem w stanie stwierdzić, czy to ja się kręcę, czy one wirują. Słyszę narastające zawodzenie, przeradzające się w pisk. Zatykam dłońmi uszy i upadam na kolana. Zaciskam zęby, w duszy modlę się, żeby to się skończyło. Czuję, że ciśnienie gwałtownie wzrasta i jeszcze bardziej się w sobie kurczę. Bolą mnie nadgarstki, w miejscach, którymi uszło ze mnie życie. Czuję wszystkie kości. Wyginają się i skręcają w supły. Policzki robią się mokre. Nie wiem ile czasu tkwię w tym cyklonie bólu. Nagle w mojej głowie pojawia się myśl. To tylko iluzja. Karuzela cierpienia zwalnia i pozwala mi odetchnąć. Nie zdawałam sobie sprawy, że wstrzymuję powietrze, dopóki go nie nabrałam i nie rozbolały mnie płuca. Oprócz tego kłucia w klatce piersiowej nic innego nie czuję. Mam jednak nieprzyjemne wrażenie, że to tylko cisza przed burzą. To jest tylko iluzja. Sen. Co robisz kiedy próbujesz obudzić się z koszmaru? Otwieram powoli oczy natchnięta nową myślą. Staram się wyostrzyć wzrok i spoglądam wgłąb jaskini, tam gdzie nie sięga światło. Podnoszę się z ziemi i robię jeden niepewny krok. Potem kolejny i kolejny, aż znajduję się w cieniu. Zamykam oczy i wyobrażam sobie wyjście z mojego koszmaru Słyszę przed sobą cichy szmer, jakby ktoś przelewał wodę z jednego naczynia do drugiego. Uśmiecham się i robię krok do tyłu. Ciągle mam zamknięte oczy. Zaczynam biec. Dystans jest krótki. Pięć może sześć kroków. Wybijam się do góry, kiedy czuję, że muszę skoczyć i przez chwilę mam wrażenie, że zawisłam w powietrzu. Potem z prędkością, jakiej sobie nawet nie wyobrażałam spadam. Czuję aksamitny dotyk wody na skórze. A potem nie ma już nic.
-Annabeth- cichy, aksamitny głos odbija się w mojej czaszce echem- Annabeth, otwórz oczy- głos staje się bardziej stanowczy i natarczywy. Rozchylam więc powoli powieki i widzę kilka postaci siedzących w okręgu. Wszystkie ubrane są na biało, jednak nie potrafię zobaczyć ich twarzy. Czuję na sobie ich świdrujące spojrzenia. Nachodzi mnie dziwna myśl, że znają moje najgłębsze myśli, o których sama mogę nie mieć pojęcia.
-Annabeth Clarisso Revens. Podaj mi prawą dłoń- niepewnie wykonuję polecenie i gdy tylko czuję chłodny dotyk obcej skóry, po moim ciele przechodzi dreszcz. To nie wróży nic dobrego. W moim umyśle zaczyna formować się obraz. Widzę zgarbioną kobietę. Moja matka, stojąca nad czyimś grobem. Czarne proste włosy ma tłuste, poplątane w strąki, Ubrania wiszą na niej jak na wieszaku. Wygląda tak jakby od kilku dni nie widziała prysznica. Nie widzę jej twarzy, ale jestem pewna, że pod oczami ma wielkie cienie i zapuchnięte policzki. Obraz zrozpaczonej matki zostaje strącony na drugi plan, albowiem dostrzegam napis na nagrobku.
Annabeth Clarissa Revens
12.08.2014
"Miłość jest niebezpieczną chorobą, dlatego powinna być leczona"
Nagle obraz znika, a ja zdaję sobie sprawę, że moje policzki są mokre. Patrzę przez łzy na dwanaście osób siedzących wokół mnie. Ich widok zasłania mi kolejna wizja. Ta jest jeszcze bardziej druzgocąca. Krótkie, rude włosy podskakują wokół zgrabnych ramion. Wiem do kogo należą. Katy. Dziewczyna biegnie, a po jej twarzy spływają łzy. Ociera je ukradkiem brzegiem bluzy. Zatrzymuje się gwałtownie. Rozgląda się na boki i biegnie dalej przez siebie. Mija bramę cmentarza i przeszukuje nagrobki. Kiedy natrafia na mój. Podnosi rękę do ust, jednak zatrzymuje ją w połowie ruchu. Sięga do kieszeni i wyjmuje telefon. Wstukuje numer i podnosi słuchawkę do ucha.
-Rothen?- pyta cichym głosem- Rothen to prawda. Nie żyje- uśmiecha się smutno. Po jej policzku spływa pojedyncza łza, kiedy odkłada telefon i wyjmuje z torebki białe pudełko z czerwonym krzyżykiem. Wysypuje sobie na rękę jego zawartość i przykłada rękę do ust. Zamyka oczy i w przerwie między szlochami połyka białe tabletki. Siada na brzegu grobu i zamyka oczy... jej obraz zamazuje się przechodząc w kolejny. Chłopak, którego pierwszy raz widzę na oczy, siedzi na środku pokoju i wiąże jakiś sznur. Jego palce są długie i sprawne więc szybko sobie z tym radzi. Po chwili na jego kolanach leży pętla. Spogląda na sufit, w który ma wkręcony solidny hak. Przeciąga przez niego linę, staje na stołku i zakłada pętlę na szyję. Uspokaja oddech i wymawia dwa krótkie słowa.
-Kocham cię- i skacze.
-Stop! Stop, stop!- krzyczę błagalnym głosem, chociaż mam wrażenie, że był on tylko cichym szeptem.
-Ależ dlaczego? Musisz być świadoma, tego co spowodowałaś- odezwał się niższy i mniej przyjemny głos od tego pierwszego. Nie potrafię stwierdzić, które widmo do mnie przemawia- Przez ciebie przynajmniej dwie osoby odebrały sobie życie, a jeszcze więcej może mieć taki zamiar. Co ty sobie myślałaś przykładając żyletki do nadgarstka? - zawstydzona przełykam gulę w gardle i patrzę przed siebie załzawionymi oczami.
-Że będę wolna od przeszłości- dukam jeszcze ciszej niż zamierzałam. Ponownie czuję na sobie wzrok wszystkich istot znajdujących się w pomieszczeniu. Jakoś tak nagle chcę wrócić do tamtej jaskini. Czuję narastające w moim ciele napięcie.
-W takim razie nie pozostaje nam nic innego jak ją poprawić- mówi spokojny, zimny głos. Czuję uścisk w brzuchu i przestaje cokolwiek widzieć i słyszeć.
-Do widzenia Annabeth. Przeszłość przed tobą.
Anioł patrzył z niedowierzaniem to na wyczerpaną dziewczynę, która przed chwilą ponownie się przed nim pojawiła, to na pewnego siebie bruneta stojącego kilka kroków przed nim. Jeszcze nigdy nie słyszał takiego wyroku i nie wiedział co konkretnie ma powiedzieć dziewczynie, kiedy ta się ocknie. Gdyby się skupić i popatrzeć na nią dłuższą chwilę można zobaczyć jaka jest piękna. Ciemne włosy okalające bladą twarz dodają jej uroku. Długie rzęsy rzucają cienie na lekko zaróżowione policzki. Usta lekko rozchylone mają przyjemny różany kolor. Tak dziewczyna z całą pewnością jest piękna. Twarz ma łagodną, pozbawioną emocji. Szkoda, że to niedługo się zmieni.
-Ty świętoszku! - odezwał się brunet- Faktycznie jest piękna, ale czy wy nie macie jakiegoś celibatu czy coś?- pyta zadziornym głosem. Anioł zmieszał się lekko i spojrzał rozgniewanym spojrzeniem na chłopaka.
-Owszem mamy. Ale podziwianie piękna nie jest zabronione- odpowiada wymijająco. W powietrzu panuje napięcie, które przerywa brunet.
-Spoko gościu- mówi swobodnie, jakby rozmawiał co najwyżej z kolegą a nie Boskim Wysłannikiem- tak w ogóle jestem Will. Podobno mam się nią zajmować.
-Tak to prawda. Zaraz ci wszystko wytłumaczę.
Przepraszam was, że tak długo mnie nie było :c ale miałam zanik weny oraz brak czasu :c
Mam nadzieję, że nie zaniechaliście czytania mojej pracy :) Mam również nadzieję, że
rozdział się spodoba, chociaż osobiście nie jestem z niego dumna :c mam wrażenie, że
jest trochę zagmatwany :c dziękuję wszystkim, którzy to czytają :) Kocham was.
Jeśli to czytasz zostaw komentarz :) To naprawdę motywuje :*
Trochę pogmatwane, ale poza tym super. Czekam na dalszą część.
OdpowiedzUsuńWiem, że troszkę namieszałam w tym rozdziale ale spłynęło na mnie tyle pomysłów i nie wiedziałam które z nich ująć i ujęłam każdy po trochu :) mam nadzieje ze z następnym rozdziałem się poprawie :)
UsuńBardzo mi się podoba, zwłaszcza ta część jak ma swój wyrok, bardzo smutno opisane jest to wszystko dlatego mam nadzieję, że w jakimś momencie fabuła się trochę rozweseli :) Czekam na następny rozdział!
OdpowiedzUsuńDzięki :) z czasem przyjadą weselsze fragmenty obiecuje <3
UsuńNie wiem właściwie co tu napisać. Ten rozdział zrobił na mnie niesamowite wrażenie i nie mam pojęcia czego się spodziewać dalej, przez co jeszcze bardziej chcę czytać to opowiadanie. Jest genialne! A ty miałaś świetny pomysł i przede wszystkim masz dużą wyobraźnię. To wszystko jest tak ciekawie opisane i mimo, że jest dużo opisów, czyta się to lekko. Czekam na więcej oraz życzę dużo weny!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Parabola :)
Jejku <3 dziękuję ci to piękne uczucie, kiedy czytam takie rzeczy pod swoim postem chociaż sama nie do końca jestem z niego zadowolona :* mam nadzieje, ze nie rozczaruje cie kolejnymi rozdziałami :*
UsuńOgółem rozdział ciekawie napisany,ale nie będę ukrywać, że trochę się pogubiłam. Twoje opisy naprawde robią wrażenie, ale no jak wcześniej wspomniałam - pogubiłam się xD Jest to.jednak do poprawienia ;)) Bardzo podobała mi się końcówka ;)) Weny <3
OdpowiedzUsuńdzięki kochana <3
Usuńomg boskie ^^
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać 3 rozdziału <3
Genialnie piszesz :3
oraz pięknie dobrana piosenka :D kocham <33
Czy wszystkie anioły są tak przystojne jak on? - hahahah XD świetne
Życzę weny :3 xoxoxoxo 3maj się
+ obserwuje
i zapraszam do mnie :3
http://never-say-goodbye-iinsza.blogspot.com/
dziękuję <3 bardzo miło mi to słyszeć <3
UsuńTrzeba było długo czekać, ale było warto. Ciesze się, że znów coś opublikowałaś. Jest dużo opisów, co bardzo mi się podoba. Rozmowa z Aniołem też wyszła super. Zaskoczył mnie trochę moment z cmentarzem. Dziewczyna i ten chłopak. Popełnili samobójstwo, ale tak właściwie to dlaczego? Ana miała aż taki wpływ na te osoby?
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następny i życzę weny!
W wolnej chwili zapraszam do siebie :)
Pozdrawiam xx
wiem bardzo przepraszam za tak długą przerwę i cieszę się, że rozdział się w miarę spodobał :* odpowiedzi na twoje pytania pojawią się w kolejnych rozdziałach :)
UsuńPrzeczytałam to tydzień temu. No ja nie wiem o się dzieje z moim internetem. Masakra jakaś! To był taki wzruszający rozdział. Anioł... o jejku! Aż mnie ciarki przeszły po plecach. No nic.Czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ress
też uważam, że ten rozdział był wzruszający, być może nawet trochę brutalny... ale (naj)gorsze jeszcze przed nami :P teraz to dopiero będzie się działo :*
Usuńdzięki za komentarz, buziaczki
Jocelyn ;)
Świetna historia! Twój blog skłania do refleksji... Nie mogę się doczekać dalszych rozdziałów.
OdpowiedzUsuńDzięki! Miło mi to słyszeć :*
UsuńCzekam na dalszą cześć
OdpowiedzUsuńobiecuję, że nie trzeba będzie długo czekać ;)
UsuńBu! Hahaha, jestem nareszcie. Historia, która spodobała mi się od początku, bo jest tak bardzo odmienna od innych. Rozdział ten był niesamowity! Czułam się jakbym czytała jakąś książkę, o właśnie, może wydasz w przyszłości jakąś? :) Przeleciało mi przed oczami kilka literówek, ale nie rzuciły mi się w oczy, więc jest dobrze. Każde zdane jest przepełnione twoim talentem, jestem w niemałym szoku, że można coś tak wspaniale opisać. A twoja wyobraźnia działa na najwyższych obrotach. Chociaż dalej nie przekonałam się, że dobrze nam znany Jace jest Razjel'em, hah. No i ten Will, kolejny przystojniaczek? ;3 Swoją drogą poczułam sympatię do głównej bohaterki, a to dobry znak, gdyż nie będę mogła się doczekać nowych rozdziałów. A przy okazji dziękuję za nominację. Miłych wakacji i dużo weny życzę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
hmm literówki prawdopodobnie pojawiły się we fragmentach, które pisałam na telefonie, rozumiesz, wena łapie w różnych miejscach :D
UsuńTak szczerze, to miało być książką, która nie miała ujrzeć światła dziennego dopóki gdzieś tam kiedyś tego nie wydam :P ale no cóż... Przyjaciele namówili mnie do tego bloga :D
Jest mi niezmiernie miło, że podoba ci się ta historia i mam nadzieję, że nie przestaniesz jej czytać :)
również życzę ci miłych wakacji i weny :)
pozdrawiam gorąco
Jocelyn
Twoja historia jest inna niż wszystkie. Podoba mi się. Annabeth wydaje się zagubiona, dobrze że dostała następną szansę.
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że Annabeth zakocha się w Razjelu. I to z wzajemnością.
Potrafisz trzymać w napięciu. Pisanie opisów świetnie ci wychodzi. Czekam na następny rozdział.
Pozdrawiam.
[zmieniacz-czasu-victorii.blogspot.com]
dziękuję za miłe słowa ;*
UsuńWitaj. Przepraszam że tak długo musiałaś czekać na mój komentarz ale juz powoli wszędzie nadrabiam zaległości.
OdpowiedzUsuńJestem nadal po wrażeniem twoich umiejętności. Ta historia baaardzo różni sie od tych wszystkich które czytałam . Jest genialna. I te opisy sama mam z nimi problem dlatego podziwiam ludzi, którzy tak dobrze sobie z nimi radzą.
Bardzo polubiłam główna bohaterkę. Ten rozdział był zaskakujący. Taki Sąd Ostateczny? Wyobrażałam go sobie chyba trochę inaczej. Ale twoja wersja jest świetna.
I co? Ma zmienić swoją przyszłość. To znaczy że odeślą ja z powrotem? A co z Rajezelem? On mu się chyba spodobała.
Szkoda by było gdyby musieli się rozstać.
a ten drugi chłopak? Ten Will? On ma się nią opiekować? Hmm jakoś nie przypadł mi jak na razie do gustu.
No ale czekam na więcej.
Pozdrawiam
Marzycielka <3
odpowiedzi na twoje pytania prawdopodobnie znajdą się w kolejnym rozdziale :) mam trochę inną przyszłość dla Razjela i Ann ale na razie sza! :D dzięki za komentarz ;*
UsuńWspanialy wspanialy jeszcze raz wspaniały rozdzial :) super mroczny i jednoczesnie slodki klimat. Zabije cie tylko za uśmiercenie tych ludzi :c
Usuńhaha też cię kocham :* <3 wszystkiego się dowiesz w swoim czasie ;*
UsuńWow! Jestem pod ogromnym wrażeniem :) przeczytałam rozdziały wraz z prologiem jednym tchem. Masz naprawdę świetny pomysł i chcę, byś go kontynuowała. Czy to ten sam Razjel, który wystąpił w książce Cassandry Clare? ;) Fajnie, że to właśnie Jamiego obsadziłaś w roli Anioła :) Zostawiłam link w spamie. Mam nadzieję, że też mnie odwiedzisz ;)
OdpowiedzUsuńPS: zasiliłam grono obserwatorów :)
Pozdrawiam!
52 Yr Old Sales Associate Adella Monroe, Hailing From Port Mcnicoll Enjoys Watching Movies Like Benji And Book Restoration. Took A Trip To Chhatrapati Shivaji Terminus (Formerly Victoria Terminus) And Drives A Xterra. Strony Internetowe
OdpowiedzUsuń