28.7.14

III

Rozdział czyta się przyjemnie przy nucie Best Shot

  Czuję pod plecami twardą i zimną podłogę. Bolą mnie kości i próbuję poprawić pozycję, kiedy zdaję sobie sprawę, że nie jestem sama w pomieszczeniu. Podpieram się na łokciach, próbując namierzyć intruza i po chwili niemiłosiernie tego żałuję. Wydaję z siebie cichy jęk. Widzę przed sobą bruneta z wizji. Jak to możliwe?! Moje policzki robią się mokre, a ja kurczę się w sobie i czuję, że zaczynam się trząść. Ponownie upadam na podłogę, nabijając sobie przy tym siniaka na biodrze. Tak chyba nadal przeżywam ten pieprzony sąd. Chłopak chyba słyszy moje ciche szlochy (bądź usłyszał jak upadam),  bo odwraca twarz w moją stronę i widząc moje łzy podchodzi do mnie i delikatnie przytula. Kołysze mnie w swoich ramionach, dopóki względnie się nie uspokoję. Brunet pomaga mi stanąć na nogi i dopiero kiedy upewnił się, że jestem w stanie ustać, odchodzi kilka kroków i przygląda mi się lustrującym wzrokiem. Nie powiem to co zrobił było miłe. Uśmiecham się delikatnie i widzę, że chłopak odwdzięcza uśmiech.
-Jestem Will- mówi po chwili chłopak, przerywając ciszę- Ty pewnie jesteś Annabeth...- cały czas uporczywie patrzy na moją twarz i lustruje moją sylwetkę. 
-Ana- automatycznie poprawiam chłopaka i kiedy ten robi zdziwioną minę, ja robię się cała czerwona. Wzruszam ramionami i staram się powiedzieć pewnym głosem- Wolę, kiedy mówi się do mnie Ana.
-Przykro mi kochanie, ja i tak będę do ciebie mówił Annabeth- widząc moje ściągnięte brwi wybucha pięknym, melodyjnym śmiechem i dodaje po chwili niskim, chropowatym tonem- Bardziej to do ciebie pasuje.
Uśmiecham się delikatnie i zaczynam rozglądać się po pomieszczeniu. Nie rozumiem co ten chłopak tutaj robi. Wydaje się taki prawdziwy, żywy. W moje myśli wkrada się fragment wizji. Po moim ciele przechodzi dreszcz. Otwieram usta, żeby zapytać się czy to prawda, że odebrał sobie życie, jednak wychodzą z nich całkowicie inne słowa.
-Dlaczego tu jestem? I dlaczego ty tu jesteś? Gdzie my w ogóle jesteśmy?! -oprócz tego co widzę nic nie wiem o tym miejscu. Znajduję się w małym drewnianym domku, dość zaniedbanym i prawdopodobnie starym. W rogach pod sufitem wiszą wielkie, zakurzone pajęczyny. Ściany, kiedyś prawdopodobnie jasne i ładne, teraz są ciemne, popękane i w niektórych miejscach po prostu wyjedzone przez termity. W powietrzu unosi się zapach stęchlizny, prawdopodobnie pochodzący z zapadniętej kanapy stojącej w rogu pokoju oraz dużego łóżka stojącego w drugim małym pomieszczeniu. Oprócz nich w mieszkaniu znajduje się mały regał z książkami oraz kilka szafek w kuchni i duży, kamienny piec.
-Jesteśmy gdzieś w okolicach Polski- powiedział spokojnym głosem- Naprawdę nie pamiętasz dlaczego tu utkwiliśmy?
Rozkładam ramiona i kręcę przecząco głową. Oprócz wizji i jaskini nie pamiętam praktycznie niczego. Nie pamiętam nawet jak się tu znalazłam, ale pomińmy ten fakt.
-Hmm- westchnął chłopak- pozwól, że ci przypomnę, bo kończy nam się czas na rozmyślania. Chodź usiądziemy- wskazał ręką na półżywy tapczan o nieciekawym kolorze- Od czego, by tu zacząć...
-Może od tego, jak się znalazłam w okolicach Polski, z chłopakiem, którego praktycznie nie znam?- sugeruję sarkastycznym tonem. Will patrzy na mnie wielkimi oczami. Po chwili potrząsa głową, jakby chciał się pozbyć jakiejś myśli i zaczyna mówić.
- Zanim wróciłaś ze swojego Sądu, twój biały kolega zdążył już przeżyć dwa zawały i trzy śmierci kliniczne. A to wszystko spowodował twój nietypowy wyrok. Z tego co zrozumiałem przez kolejne ileśtam dni masz się cofać do przeszłości, czytaj przechodzić przez jakiś tunel czasowy, który codziennie o dwunastej będzie otwierał nam Razjel- po sposobie jakim to mówił, stwierdziłam, że sam nie do końca w to wierzy.
-Zaraz, zaraz, zaraz- przerywam ciszę, która zapadła po jego słowach- ale gdzie tu jesteś ty i ten śmieszny domek?
- Pozwól, że dokończę- mówi już nieco smutniejszym (?) głosem- Zanim wróciłaś "do świata żywych"- chłopak nakreślił w powietrzu cudzysłów palcami- koledzy twojego blondynka, zdążyli mu przekazać dokładnie na czym polega twój wyrok. A mianowicie, po tej przeszłości ma cię oprowadzać osoba, z twojego otoczenia, którą nie do końca znasz, a która niedługo i tak by wykitowała- lub już wykitowała dodaję w myślach. Jego sarkastyczny ton zaczyna mnie delikatnie denerwować- Także... TA DAM!- pokazał na swoje muskularne ciało- Oto jestem.
Patrzę na niego z niedowierzaniem i wzdycham. Czemu przewodnikiem po mojej przyszłości ma być akurat ten arogancki chłopak? I dlaczego z tak miłego stał się taki nieznośny?!
-Czyli w tym domku, codziennie o godzinie dwunastej będzie pojawiać się portal do wyjętego z mojego życiorysu dnia ?- zagryzam w nerwowym tiku wargę i próbuję się uspokoić. Najchętniej poszłabym teraz po żyletkę, ale wątpię czy to cokolwiek by dało.
-Jeszcze jedna bardzo ważna rzecz- jego twarz stężała, kiedy ściągnął brwi- kiedy już przejdziemy przez tunel i znajdziemy się w twoich wspomnieniach- oh jak on ładnie to ujął, pomyślałam z sarkazmem- nie będziemy dla nikogo widoczni- ostatnie dwa słowa powiedział ostrzej, podkreślając ich znaczenie- Będziesz jednak mogła, że tak powiem wejść w swoje ciało, żeby naprawić to co kiedyś spieprzyłaś.
-Ekhem!- odchrząknęłam. Will spojrzał na mnie i parsknął śmiechem. Chyba mam dziwną minę. Próbuję powstrzymać uśmiech.
-No co?- zapytał hamując śmiech- Chyba nie powiesz mi, że miałaś idealne życie skoro dostałaś taki wyrok.
-Gościu- mówię również się śmiejąc- jeżeli nie przestaniesz się tak arogancko zachowywać wątpię, że się zaprzyjaźnimy- na chwilę coś pojawiło się w jego oczach, jakiś błysk, który zaraz zniknął, zastąpiony jego lekko wyzywającym wzrokiem.
-A jakbym się nie chciał z tobą zaprzyjaźnić?- powiedział tajemniczym tonem. Przez chwilę patrzyłam mu prosto w oczy. Jego słowa poszły w zapomnienie, gdyż przede powietrze zamigotało i kominek, który przed chwilą widziałam jest rozmyty i powoli przestaję go widzieć.
-Coś mi się wydaje, że już jest dwunasta- szeptam. Patrzę na Willa, a ten wzrusza ramionami.
-Wiesz samymi myślami się tam nie dostaniesz- powiedział z sarkazmem chłopak, kiedy przez dłuższą chwilę nie ruszałam się z kanapy. Poruszyłam się niespokojnie wywołując falę skrzypienia. Wzdrygnęłam się. - Mam cię złapać za rękę jak będziemy przechodzili?- zapytał milszym, lecz nadal sarkastycznym tonem.
-Jakbyś mógł- mówię cicho, lekko speszona. Perspektywa cofania się samotnie do przeszłości mnie przerasta. Spoglądam na Willa, który wstaje z kanapy i powoli wyciąga do mnie rękę. Chwytam ją bez zastanowienia. Pozwalam się prowadzić do wejścia i kiedy czuję, że powietrze staje się rzadsze i cieplejsze, zamykam oczy. Robię krok do przodu i... Znikam.

*pisane z perspektywy osoby trzeciej*

   Był spokojny wiosenny ranek, delikatny wietrzyk poruszał zielone listki młodych drzew, które niedawno obudziły się do życia. Ptaki śpiewały swoje arie, a ich śpiew był przyjemny dla ucha. Na ogół ta głośna dzielnica była otulona smogiem, jednak tego dnia była nadzwyczaj piękna i jasna. Nagle na środku parku pojawiła się dwójka nastolatków. Chłopak, brunet,  miał na sobie krótkie szorty i luźną podkoszulkę z logiem jego ulubionego zespołu.  Dziewczyna natomiast, miała spięte w wysoką kitkę ciemne włosy, które przy każdym ruchu delikatnie falowały. Krótkie spodenki i top, który miała na sobie tego feralnego dnia, kiedy pożegnała się ze światem, nie były odpowiednie na rześkie poranki. Brunet przez chwilę trzymał dziewczynę za rękę, lecz potem raptownie ją puścił. Kiedy to zrobił, ta dyskretnie zaczęła pocierać ramiona, na których oprócz blizn pojawiła się 'gęsia skórka'. Brunet odwrócił się w stronę bloku, w którym prawdopodobnie mieszkała jego koleżanka. Nie do końca wiedział czego ma się spodziewać. Odwrócił się spowrotem w stronę czarnowłosej i spojrzał na nią niepewnie. Próbował coś wyczytać z jej twarzy, jednak ta pozostawała dla niego nieprzenikniona.
-O nie- cichy jęk wydobył się z ust dziewczyny. Brunet spojrzał na nią i po chwili już wiedział, że to nie będzie wcale miłe przeżycie. Poczuł uścisk w brzuchu i pomyślał, że dziewczyna musi się czuć jeszcze gorzej.
-Annabeth? Co się dzieje?- dziewczyna zaczęła się trząść i szlochać. Otworzyła usta jakby chciała coś powiedzieć, wytłumaczyć, ale w tamtym momencie na ulicę wybiegła szczupła dziewczyna. Biegła wyjątkowo szybko i gdyby nie fakt, że głośno zaciągała się powietrzem nie byłoby jej w ogóle słychać. Annabeth krzyknęła i pobiegła za nią. Brunet spojrzał na nią z przerażeniem w oczach i po chwili ruszył w pogoń za nimi. Obie miały takie same ruchy, tak samo brały zakręty i tak samo oddychały. Chłopak zaczął się już domyślać kim jest pierwsza dziewczyna.



No cóż, rozdział chaotyczny, głupi, nieskładny, krótki, mam wrażenie, że jest to jeden z najgorszych odkąd zaczęłam w ogóle pisać. Nie podoba mi się, bo strasznie się z nim męczyłam a wyszedł... No po prostu *ujowo.  Opinię zostawiam wam. Jednak nie mogłam nad nim dłużej pracować. Znów mam za długie przerwy między dodawaniem :c no ale cóż... Przepraszam byłam na wakacjach i tak wyszło. Teraz znów wyjeżdżam więc kto wie, czy następny rozdział nie pojawi się dopiero pod koniec sierpnia.
Dobrą, a kto wie czy nie najlepszą, częścią tej notki są podziękowania, dla wszystkich którzy to czytają i dają o sobie znać. Przepraszam również wszystkie osoby, które zostawiały linki pod moim blogiem z informacjami o rozdziałach. Nie mam czasu komentować wybaczcie mi. Wszystko mam już nadrobione w fabule także przy następnych rozdziałach na pewno pojawią się komentarze. Obiecuję.
Życzę wam miłych wakacji, choć te trochę już trwają <3 Pozdrawiam, Jocelyn


Ps. Przepraszam za wszystkie błędy, większość rozdziału pisałam na komórce :)

13 komentarzy:

  1. O mamuniu #,# super klimat :3 tylko czemu kończy sie w takim super momencie gdzie akcja nabiera tępa >~< ahh mam nadzieje ze znajdziesz sily i pomysly by jak najlepiej oddac historie i emocje w kolejnym rozdziale *.* bledy czy nie bledy jest super :D :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przepraszam jak już wspomniałam to jeden z najgorszych rozdziałów. Obiecuję, że kolejny będzie lepszy ;)

      Usuń
  2. ZAKOŃCZYŁAŚ W ZŁYM MOMENCIE :C !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    A poza tym bardzo mi się podoba i chyba bd trójkąt miłosny bo Will i Razjel się spikną z Ann i ona bd musiała wybierać <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak jak w odpowiedzi powyżej przepraszam ;c wiem że zawaliłam :c

      Usuń
  3. Jejku, zacznij, dziewczyno, wierzyć w swój talent i w siebie! Ten rozdział jest naprawdę dobry, mówię (a właściwie piszę, szczególik) to całkowicie szczerze. To nic, że jest krótki, bo nie długość się liczy, a jakość. Przynajmniej ja tak uważam, bo wiem, jak czasami trudno ubrać w słowa, to co się już wymyśliło albo w ogóle cokolwiek wymyślić, więc tym bardziej doceniam każdą napisaną przez ciebie literkę. Moja wena też lubi strzelić focha, spakować się i tyle ją widzieli. :)
    Początek tego opowiadania był... wow. Nie mogę teraz znaleźć pasującego słowa. Miał po prostu niesamowity klimat. Nie wiem, czy się przypadkiem nie powtarzam, ale mówię, jak jest. Teraz, kiedy przerzucamy się właściwie do "świata żywych" również świetnie ci idzie i trzymam kciuki, żeby nadal tak było. W ogóle pomysł z cofaniem się do przeszłości oraz naprawianiem tego, co się zepsuło jest genialny! Uwielbiam taką oryginalność w opowiadaniach. Płynnie przechodzisz z narracji pierwszoosobowej na trzecioosobową.
    Will'a musi być bardzo dużo. Już wielbię tego gościa. Wystarczyło kilka sekund, żeby mnie zauroczył. Myślę, że z nim te podróże będą znacznie ciekawsze, niż gdyby Ana miała odbywać je w samotności.
    Jacie, ale ci nasłodziłam dzisiaj. Mam nadzieję, że było warto i dałam ci trochę motywacji do dalszej pracy. Sama lubię takie komentarze, więc staram się też zostawiać takie u innych.
    Teraz zostało mi tylko życzyć ci masy weny i chęci do pisania!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej. Dziękuję za miłe słowa :* może faktycznie nie jest aż taki zły...?

      Usuń
  4. Hej! Nie jest wcale tak źle! Owszem rozdział krótki, ale rozumiem Cię. Przez wakacje nie każdy ma czas i wena też nie daje po sobie poznać. Sama to wiem :)
    Tak poza tym, to wciąż mnie zaskakujesz pomysłami i tym co kombinujesz. To, ze Ana będzie mogła w jakiś sposób zmienić swoje życie, naprawić błędy, jest genialne. Ale z drugiej strony, po co jej to, skoro już i tak nie żyje? Żeby tylko dać upust wyrzutom sumienia?
    Jak pisały poprzedniczki. Dlaczego zakończyłaś w takim momencie Och, Ty niedobra! ;p Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. Zapraszam też do siebie.
    Miłych wakacji!

    Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No mogę się pochwalić, że zaskoczę cię jeszcze nie raz :* na pewno wpadnę ;) również pozdrawiam ;)
      i dzięki za miłe słówka ;*

      Usuń
  5. Czy ja wiem? Krótki? Jak dla mnie długość była odpowiednia C: Fakt, rzadko dodajesz notki, ale w końcu każdy ma prawo w wakacje odpocząć, co nie? xD
    A trzymając się rozdziału... przerywasz w złym momencie, moja droga! Wprost nie mogę doczekać się kolejnej części...
    Ten Will... jest... zarówno wkurzający, jak i słodki <3 Chyba go polubię (tak jak Jace'a, hehe :3).
    Co ja powiem na koniec... zapowiada się niezwykle intrygująco :) Tak poza tym poleciłam Twoje opowiadanie na moim blogu w zakładce "Polecane" :3

    Zapraszam do mnie, 31 sierpnia pojawi się kolejny rozdział (a 1 już jest) ;)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję! na pewno wpadnę na kolejny rozdział powiem nawet, że na niego czekam :D tobie również dziękuję za miłe słowa :*
      pozdrawiam serdecznie <3

      Usuń
  6. Ciekawi mnie postać Willa. Ciekawe, kim on jest z otoczenia Annabeth. Nie wydaje się być zadowolony z tego, że musi pomagać dziewczynie.
    Czekam na następny rozdział i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Will już mi się podoba, jestem jego fanką ( moja willomania mną kieruje). Więcej wiary w siebie! Rozdział intrygujący i ciekawy. Życzę śmiertelnego ataku weny!

    OdpowiedzUsuń
  8. Hm.. Na początek ta piosenka, oglądałaś może film Gwiazd naszych wina? ;3
    Cóż, rozdział rzeczywiście trochę pokręcony, ale w żadnym wypadku nie jest zły. Swoją drogą, główna bohaterka będzie się musiała nieźle namęczyć przy naprawianiu swojej przeszłości. Co do Willa, nie wiem dlaczego, ale jestem jakaś podejrzliwa wobec niego i mam mieszane uczucia. Jednak z oceną poczekam, aż troszkę lepiej go poznam, w końcu nie ocenia się książki po okładce. Czekam na następny rozdział i przy okazji zapraszam do mnie ;3
    http://archangel-and-angel.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

LAYOUT BY JANE