Wściekłość, paląca niczym ogień z najgłębszych sfer piekła.
Ból, nie dający spokoju, nie ustający tylko przybierający na sile.
Smutek, cichy morderca radości.
Bezsilność, ograniczająca każdy mój ruch.
Upokorzenie, dające o sobie znać na każdym kroku.
Tak, to moja wspaniała piątka. Nigdy mnie nie opuszczają. Wpychają mnie tylko głębiej w cudowny, ach jak cudowny stan otępienia. Depresję.
Już dawno chciałam to zrobić. Uwolnić się od tego życia. Od problemów. Po prostu odlecieć, zostawiając wszystko daleko za sobą. Odkręcam wodę w wannie, zatykając uprzednio korek. Otwieram plecak, przejeżdżam dłonią po jego dnie szukając dziury w podszewce, niezdarnie zaszytej kilka lat wcześniej. Wkładam w nią rękę i wyjmuję prostokątne opakowanie. Otwieram je bez namysłu, szarpię wręcz pełnym wściekłości ruchem. Na ziemię wysypuje się kilka prostokątnych, metalowych żyletek. Już nie raz się okaleczałam. Widok żyletek nie jest dla mnie czymś nowym. Czasami nawet mam wrażenie, że żyję tylko po to, by uciekać wraz z bólem do innego świata, w którym choć na chwilę jestem szczęśliwa. Każda chwila szczęścia ma swoją cenę, a ja za każdą płacę kolejnymi bliznami. Patrzę, na żyletki walające się po podłodze. Sięgam po jedną z nich i kładę na krawędź wanny. Powoli się rozbieram, zostaję w samej bieliźnie. Spoglądam w lustro prawdopodobnie po raz ostatni. Ciemne włosy, delikatnymi lokami opadają mi na plecy. Patrzę sobie prosto w oczy i mówię na głos.
-To koniec.
Mimowolnie na moje usta wstępuje uśmiech. Jednak po chwili znika. Patrzę na swoje wystające żebra oraz kości. Nigdy nie byłam ładna, ale teraz można wręcz powiedzieć, że jestem widmem osoby, którą kiedyś byłam. Nie dziwię się, że mnie nie chce. Wzdrygam się i odwracam się tyłem do lustra.
Mimowolnie na moje usta wstępuje uśmiech. Jednak po chwili znika. Patrzę na swoje wystające żebra oraz kości. Nigdy nie byłam ładna, ale teraz można wręcz powiedzieć, że jestem widmem osoby, którą kiedyś byłam. Nie dziwię się, że mnie nie chce. Wzdrygam się i odwracam się tyłem do lustra.
Wchodzę do wanny, woda jest tak przyjemnie ciepła. Wsłuchuję się w jej szum, pozwalając nerwom całkowicie mnie opuścić. Zadziwiające z jakim spokojem potrafię myśleć o tym co zaraz zamierzam zrobić. Ręce lekko mi drżą, jednak jestem pewna - chcę to zrobić. Biorę jeden metalowy prostokąt i przykładam go do nadgarstka, w miejscu, gdzie niebieskie żyły odznaczają się na bladej skórze. Zamykam oczy przywołując JEJ obraz. Jej uśmiech, oczy, sylwetkę, perlisty śmiech. Ciepła ciecz spływa do wody. Ta przybierała już ciemny odcień szkarłatu. Podoba mi się ten kolor. Czuję strumyk, z którym upływa moje życie. Przykładam żyletkę do drugiego nadgarstka i bez najmniejszego oporu podcinam sobie żyły. Spuszczam bezwładnie obie ręce do wody, przyspieszając swoją ucieczkę. Uśmiecham się sama do siebie.
- Już nigdy więcej nie zobaczę tej bandy debili, która dzień w dzień się ze mnie wyśmiewała. Nigdy - szepczę. - Nigdy. - Czuję, że życie ucieka ze mnie wraz z wypływającą krwią. Nie czuję bólu. Pierwszy raz w życiu. Jaka szkoda, że chwilę przed śmiercią, myślę z goryczą.
Zamykam oczy już ostatni raz. Tak, aby już NIGDY ich nie otworzyć. Tak, aby już nigdy JEJ nie widzieć. Szum wody staje się jednolity i słyszę go gdzieś w tle. Moje oddechy stają się coraz wolniejsze. Moje serce też zwalnia. Ostatnie co słyszę, to głośny krzyk, przeradzający się stopniowo w płacz. Chcę sprawdzić, czyje gardło jest jego źródłem, jednak staję się zbyt senna, by otworzyć oczy. Zbyt słaba, by pokonać cisze. Zbyt tchórzliwa, żeby nie iść w stronę światła. Ostatkiem sił podnoszę kącik ust w górę, a pojedyncza łza spływa mi po policzku.
Jestem wolna.
Witam :)Jestem Martyna. Jestem zwykłą nastolatką.Historia na blogu nie jest moją historią ani historią którejś z moich przyjaciółek :)Miłej lektury :)
Świetny prolog, pisany bogatym językiem ( którego nie posiadam xD). Lekko się go czyta, chociaż jest na dość trudny temat. Jeżeli mam być szczera to rozumiem tą dziewczynę, ale ja bym nigdy tak nie postąpiła. Dobrze, że to tylko opowiadanie :3
OdpowiedzUsuńMiło mi ze ci się podoba :) już od jakiegoś czasu miałam to napisane ale tylko 3 osoby to widziały. Ale zdecydowałam napisać to na bloga :D
Usuń- Już nigdy więcej nie zobaczę tej bandy debili, która dzień w dzień się ze mnie wyśmiewała. Nigdy.- szepczę- Nigdy- czuję, że życie ucieka ze mnie wraz z wypływającą krwią.
OdpowiedzUsuńPowinno być:
- Już nigdy więcej nie zobaczę tej bandy debili, która dzień w dzień się ze mnie wyśmiewała. Nigdy - szepczę. - Nigdy. - Czuję, że życie ucieka ze mnie wraz z wypływającą krwią.
Świetny prolog, pisany przyjemnym i łatwym do zrozumienia językiem. Nie żałuję, że tutaj zajrzałam. Mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się szybko, bo z chęcią go poczytam. Tematyka... trudna, oj, bardzo trudna. Ale dasz radę. ;) Powodzenia.
Pozdrawiam, Aithnne.
P.S. Czy szablon się zmieni? xD Wybacz, że pytam, ale ten zupełnie nie pasuje. W dodatku piszesz różową czcionką o dziewczynie, która ma depresję. To się jakoś gryzie. ;)
OdpowiedzUsuńdziękuję za poprawkę :3
Usuńtak, szablon został zamówiony i w czwartek powinnam go otrzymać :)
postaram się jak najszybciej dodać rozdział :) dziękuję za komentarz <3
Lekko mi się czyta. Może dlatego, że to jest prawdziwe. :)
OdpowiedzUsuńJedyne czego się uczepię, to szablon. Możesz napisać do mnie, polecę ci fajne osóbki, zwłaszcza że sama wykonuję szablony. ;p
Pozdrawiam. :)
Ja wiem szablon jest straszny >.< w czwartek powinien pojawić się nowy, moja przyjaciółka go dla mnie robi :) dziękuję za komentarz :)
OdpowiedzUsuńMiłego dnia, a raczej nocy <3
No a jak inaczej xD postaram się wyrobić :3 o i czy mogłabyś wyłączyć weryfikację obrazkową Marteczko ? :c ( taka tam mała uwaga ♥ )
UsuńCzeka na więcej, szczerze mówiąc bardzo mnie zaskoczyłaś, oczywiście z dobrej strony. Dużo dużo weny, co tu więcej mówić, talent masz jak nic, no i wyobraźnie.
OdpowiedzUsuńMiło mi to słyszeć :) szczególnie, że historia miała być moim prywatnym sekretem :3
Usuń